środa, 28 października 2015

"Tetragon" - Thomas Arnold

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Tetragon
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo - Wydawnicza VECTRA
Stron: 408
Data wydania: 14 października 2015


To już trzecia książka wydana przez Thomasa Arnolda (pseudonim artystyczny) i również trzecia, którą miałem okazję przeczytać. "Tetragon" jest kontynuacją losów detektywów Rossa oraz Adamsa pracujących dla policji w Cleveland - pierwszą powieścią, w której mogliśmy ich poznać było "33 dni prawdy". Po jej lekturze już wiedziałem, że koniecznie będę musiał przeczytać "Tetragon", chociaż nie wiedziałem czego się po nim spodziewać - nigdy nie wiadomo czy forma nie spadnie albo się po prostu gdzieś noga nie podwinie. Na całe szczęście nic z tych rzeczy nie miało miejsca.

Gdy znika syn wiceszefa policji, wszyscy wiedzą, że nie będzie to łatwe śledztwo. Jeśli dodamy do tego ślady krwi zaginionego w dość podejrzanym miejscu, otrzymamy piekielnie trudne śledztwo. To jednak dopiero początek serii nieszczęść, jaka napotkała policję z Cleveland. Zaginięcie kapitana Goldwyna - szefa wydziału zabójstw - jest jedynie kolejnym kamieniem milowym w tej arcytrudnej układance. Detektyw Adams oraz detektyw Ross starają się nie tylko rozwikłać zagadki tajemniczych zaniknięć, ale również próbują je połączyć z innymi wydarzeniami. To będą zdecydowanie bardzo długie śledztwa.

Film promocyjny "Tetragonu"
Lepsza rozdzielczość TUTAJ

W "Tetragonie" trup ściele się gęsto. Nie jest to zresztą byle jaki trup, tylko trup najwyższej jakości - policyjny. Nie od dziś wiadomo, że zabójcy policjantów są szczególnie "lubiani" przez detektywów z wydziałów zabójstw. Co innego jednak same zabójstwa, a co innego kompletna nieuchwytność sprawcy, bo tym właśnie charakteryzuje się zabójca. Zabawy w zabijanie czy porywanie policjantów lub członków ich rodzin to bardzo intrygujący, jednak w mojej opinii ciężki motyw. Można się na nim bardzo łatwo wyłożyć, w końcu policja ma środki, ma znajomości, ogromne możliwości i wielką desperację w takich sprawach. Pisarz z łatwością może wpaść w pułapkę zastawioną przez samego siebie, pogubić się w zeznaniach lub po prostu trafić w dziurę logiczną. Ułożenie obok siebie kilku zwłok stróżów prawa - bez względu na ich funkcje, stopnie czy "plecy" - niekoniecznie wychodzi na dobre dla powieści. Na całe szczęście Thomas Arnold ma głowę nie od parady i udało mu się poprowadzić całą historię w sposób spójny i logiczny.

Mamy tu do czynienia z motywem "znasz mnie, ale nie wiesz co zrobię i jak mnie złapią" zamiast klasycznego "zabijam, zabijam, porywam i gwałcę, ale się nie ujawniam". Wspominałem wiele razy w moich opiniach, że osobiście bardzo lubię taki sposób prowadzenia akcji, ale wiem doskonale, że to również łatwo zniszczyć. Zadziwiają mnie osoby, które potrafią bez większych problemów poruszać się po tym świecie i tworzą genialne, oddziałujące na psychikę historie. W "Tetragonie" nie uraczycie niesamowitych zwrotów akcji, od początku będziecie wiedzieli mniej więcej kto stoi za porwaniami oraz zabójstwami, jednak jako pierwsi poznacie dokładne motywy sprawców. Dużo wcześniej niż policjanci. W zamian będzie dużo zwrotów śledztwa, nowe odnogi, poszlaki, domysły i pomysły. W gąszczu kombinacji utoniecie i pójdziecie na samo dno zatoki, do której wartkimi strumienia delty wpływają kolejne pomysły autora. Jest to niewątpliwy atut książki.

"To nie jest prywatna vendetta, chociaż chwilami każdy z nas marzy, aby temu całemu (...) wsadzić w dupę strzelbę i naciskać spust, dopóki powyżej lufy będą jeszcze flaki."

Było trochę chwalenia, to dla równowagi trzeba również wyciągnąć rózgę - na szczęście małą. W związku z tym, że policjanci z powieści dowiadują się o wielu sprawach po czytelniku, ma on możliwość oceny "szybkości" oraz prawdopodobieństwa dojścia do pewnych wniosków przez stróżów prawa. Uderzyła mnie niesamowita szybkość, z jaką jedna z głównych postaci powiązała nagle fakty na podstawie tak naprawdę jedynie poszlak. Stworzyła bardzo nieprawdopodobną teorię, która - według mnie - śmierdziałaby nawet najbardziej zaprawionemu w bojach detektywowi. Wszystko zostało połączone w spójną całość (pomiędzy gąszczem różnych domniemań, przypominam) na przestrzeni półtorej strony. Zapięcie wszystkiego na ostatni guzik i rozwiązanie sprawy wśród ogromnej liczby gałęzi jest zabiegiem czasochłonnych i nużącym, ale niestety z dwojga złego chyba wolę nieco dłużej pogłówkować niż oberwać nagłym cudem. Jak jednak wiadomo - nie wszystkim to może przeszkadzać.

Nie licząc tej "wpadki" nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. Fabuła jest przemyślana i misternie skonstruowana, wydarzenia ciekawią, wciągają i obiecują jeszcze więcej dobrej zabawy podczas lektury. Być może warto nieco mocniej zakotwiczyć bohaterów na ziemskim padole, skupić się na ekspozycji ich osobowości i charakterów, jednak ogólnie rzecz biorąc "Tetragon" potrafi tak wciągnąć, że nie zauważa się niedociągnięć, nawet jeśli takowe są. Kawał dobrej, polskiej literatury klasyfikowanej jako thriller.

Łączna ocena: 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!




Książka bierze udział w wyzwaniach:

7 komentarzy:

  1. Kończę właśnie czytać i jestem bardzo zadowolona. Nie zawiodłam się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie bym sięgnęła po wszystkie części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną już niedługo. Zobaczymy, czy też mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi fajnie, ale co się dziwić - w końcu to kryminał i to zdaje się, że na całkiem przyzwoitym poziomie. :)

    OdpowiedzUsuń