![]() |
Źródło: Lubimyczytac |
Autor: Vladimir Nabokov
Tytuł: Lolita
Wydawnictwo: MUZA
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Stron: 319
Data wydania: 2013
Minęły jakieś trzy tygodnie, zanim skończyłem czytać "Lolitę" Vladimira Nabokova. Tak długi czas spowodowany był zarówno ograniczonym czasem własnym, jak również samą "wagą" lektury. Niemniej jednak cieszę się, że udało się przez nią przebrnąć, gdyż już od dawna chciałem się z tą pozycją zapoznać. Sam autor jest postacią bardzo barwną, choć również nieco kontrowersyjną - wydanie "Lolity" spowodowało wzrost zarówno jego fanów, jak i krytyków. Ostatecznie jednak książka okrzyknięta została klasyką klasyki, chociaż po dziś dzień w wielu kręgach uznaje się ją za zbyt niesmaczną i groteskową.
Historia Humberta, pisana w formie autobiografii, w której autor pełni rolę fikcyjnego wykonawcę testamentu rzeczonego człowieka. Czterdziestoletni mężczyzna nie może się oprzeć wdziękom nimfetek - młodziutkich, epatujących seksapilem widocznym tylko dla niektórych osób dziewczynek. Jednak to Lolita - Dolores Haze - całkowicie skrada serce naszego bohatera i to ona staje się jednocześnie spełnieniem, jak i zgubą dla Humberta. Oto przed Państwem historia człowieka, który posiadł dziewczynkę.
Nie jest to prosta i przyjemna lektura, oj nie. Zdecydowanie należy się nastawić na tę książkę i przeznaczyć na nią najlepiej kilka dni. Ciężko jest jej nie dawkować, tylko łyknąć w całości. Problematyczna jest zarówno sama tematyka, jak i język, którym posługuje się autor. Vladimir Nabokov ma bardzo charakterystyczny, ciężki do podrobienia styl pisania, który z początku może zaskakiwać i irytować, jednak po pewnym czasie staje się bardzo przyjemny i łatwy w odbiorze. Widać, że dla autora nie ma tematu, którego nie dałby rady przelać na papier w sposób przystępny i - o zgrozo! - naturalny.
Jeśli spodziewacie się mnóstwa obleśnych scen, erotycznych, czy wręcz nawet pornograficznych to się przeliczycie. Na to samo zwraca zresztą autor uwagę w posłowie - wiele osób liczy na pikantne sceny pomiędzy czterdziestoletnim mężczyzną a dwunastoletnią dziewczynką. A i owszem, trochę pikanterii pojawia się, ale jedynie na początku. Nie jest to jakiś chory erotyk, ale bardziej studium psychiki człowieka zafascynowanego dziećmi, mającego seksualnego fioła na ich punkcie. Forma autobiografii nadaje nieco dynamiki własnemu rozgrzeszeniu i próbie wyjaśnienia czytelnikowi swojego zachowania przez Humberta. Dalej jest to jednak przewaga psychologii nad fizycznością.
"Znowu płakałem, niemożliwą przeszłością pijany."
Bardzo realistycznie autor oddał to, co może dziać się w głowie człowieka czującego fizyczny pociąg do dzieci. Absolutnie nie ma co się dziwić opiniom, które pojawiły się tuż po wydaniu książki, jakby Vladimir Nabokov sam miał skłonności pedofilskie. Warto jednak zaznaczyć, że bohater jego książki nie był najgorszym typem zwyrodnialca, który chciałby posiąść dziewczynkę i uprawiać z nią seks. O nie, Humbert starał się wybielić podkreślając na każdym kroku, że jeśli to by zależało tylko od niego, to w zupełności zadowoliłby się dotykiem, aby nie naruszyć czystości danego stworzenia. Sam siebie nie tyle usprawiedliwiał, co wyjaśniał sposób swojego postrzegania świata oraz seksualności, pokazując czytelnikowi czym się kierował w swoich poczynaniach.
Miejscami niestety opisy przerażająco się wloką, a wiele wstawek wydaje się być niepotrzebnych. Być może jest to kwestia różnicy lat pomiędzy czasami obecnymi, a czasami, w których żył autor. Czasem jednak trafiały mi się takie fragmenty, które najchętniej bym ominął wzrokiem, jednak łączyły się one nierozerwalnie z dalszymi wydarzeniami. Być może to właśnie charakterystyczny styl autora wywoływał wrażenie zbędnych kawałków, być może po prostu sam nie zrozumiałem tego, co w nich chciał przekazać - niczego nie wykluczam. W końcu od pierwszych stron aż do samego końca jest to lektura przerażająco trudna w odbiorze.
"Pytanie: czy ojczyma nieprzytomnie ponętnej pieszczoszki w wieku pokwitania, ojczyma z zaledwie miesięcznym stażem, znerwicowanego wdowca niepierwszej młodości, dysponującego skromnym, lecz niezależnym źródłem dochodów, ojczyma, który ma w życiorysie mury Europy, rozwód i niejeden dom wariatów, można uznać za krewniaka, a tym samym naturalnego opiekuna?"
Każda strona "Lolity" jest doskonale wyważona, tak jak cała historia. Nie mogę jej polecić osobom o słabych nerwach, bądź bardzo wrażliwych na krzywdę dzieci - pomimo tego, że nie jest to książka niesamowicie kontrowersyjna ani również nie zawiera bardzo drastycznych oraz niemoralnych sceny, to sama jej tematyka oraz bardzo rzeczywisty wydźwięk może wywołać negatywne emocje. Jeśli jednak odstawić na bok wszelkie moralne dylematy, można ją śmiało nazwać kawałem wspaniałej literatury, dopracowanej w każdym calu. Zresztą o kunszcie autora niech świadczy sam fakt powstania pozycji o takiej a nie innej tematyce, która nie jest żałosną szmirą, a jako lektura reprezentuje sobą bardzo wysoki poziom.
Po zakończeniu książki mam o niej bardzo pozytywne zdanie i cieszę się, że udało mi się ją przeczytać. Nie dziwię się również, że po pierwszym wybuchu negatywnych emocji uznana została ostatecznie za jedną z najlepszych pozycji literatury światowej - bo rzeczywiście nią jest, jeśli weźmiemy pod uwagę stopień trudności stworzenia tak dopracowanego dzieła, o takiej a nie innej tematyce. Podkreślę jednak raz jeszcze - najpierw trzeba niestety oddzielić tutaj moralność oraz poglądy od czystego, obiektywnego spojrzenia na "Lolitę" jako po prostu książkę. Nie zawsze się to jednak uda właśnie ze względu na tematykę oraz realność, jaka bije z każdej kolejnej jej strony.
Łączna ocena: 9/10