czwartek, 20 lutego 2014

"Szklany klosz" - Sylvia Plath

"Szklany klosz" - Sylvia Plath
Autor: Sylvia Plath
Tytuł: Szklany klosz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Stron: 344
Data wydania: 25 lutego 2010



Jakiś czas temu zostałem w komentarzu poproszony przez ami. o recenzję "Szklanego klosza" Sylvii Plath. Długo się za nią nie zabierałem, nie byłem do końca pewien czy ją w ogóle umieszczę, jednak zebrałem się w sobie i oto następuje. Musiałem się oczywiście do niej trochę przygotować - przypomnieć sobie nie tylko treść, ale także przywołać wspomnienia jakie mi towarzyszyły podczas lektury. Okazało się to jednak nie być takie trudne, jak myślałem.

"Szklany klosz" przeczytałem nic o nim tak naprawdę wcześniej nie wiedząc. Przyznaję się bez bicia, że nie słyszałem nigdy wcześniej o tej sławnej pozycji, uznawanej za jedną z najważniejszych w świecie feministycznym. Potraktowałem ją po prostu jako kolejną, zwykłą książkę, po której mogę się spodziewać albo geniuszu albo tragedii. No, ewentualnie czegoś pomiędzy. Być może jest to nawet lepszy punkt wyjściowy, ponieważ nie narzucam sobie pewnej presji tylko po prostu czytam.

Samego zarysu fabuły chyba nie trzeba tutaj przywoływać, ponieważ osoby znające tę pozycję wiedzą co się w jej środku dzieje, a osoby jej nieznające mogą zostać odstraszone. Jest to ten typ książki, w której jakiekolwiek streszczenia pokazują coś oklepanego, nieciekawego i nudnego, a w rzeczywistości okazuje się, że jest inaczej. "Szklany klosz" pod tym względem przyrównałbym do "Watchmenów" - niby kolejna, stereotypowa historyjka jakich wiele na całym świecie. Po bliższym zapoznaniu się widać jednak, że jest to coś jedynego w swoim rodzaju, coś, czego jeszcze nie było.

Autorka w czymś na zasadzie własnej biografii opisuje w jaki sposób zwykły, szary człowiek może się zmienić kiedy tylko nagle trafi do wyższych sfer. Bankiety, sławne osobistości, luksus - wszystko to wypacza ludzkie umysły i prowadzi do degradacji. Wiele osób opisujących tę książkę uważa, że tytułowy "szklany klosz" odnosi się do ciągłego życia w zamkniętym, odizolowanym świecie własnych marzeń bądź monotonii codzienności. Również sama autorka twierdzi, że "dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem". Ja jednak po lekturze odniosłem wrażenie, że właśnie częściej lepiej jest żyć w takim swoim własnym szklanym kloszu. Wyjście z niego może się skończyć dla człowieka tragicznie, co zostało pokazane na ostatnich stronach książki.

"Szklany klosz" jest oczywiście pełen symboli, absoulutnie według mnie nie wolno go czytać dosłownie. Jeśli to zrobimy, będziemy mieli za sobą zwykłą słowną papkę, która nie wniesie nic nowego do naszego życia. Jeśli jednak się przyjrzymy to zobaczymy mnogość pewnego rodzaju mistycyzmu, który da nam do myślenia i wyciągnie na światło dzienne nasze najbardziej skrywane myśli. Odnoszę wrażenie, że książka ta zdecydowanie bardziej przeznaczona jest dla kobiet. Nie ma w niej typowo "kobiecych" wątków, romansów, miłości czy ckliwości - wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z nienawiścią, pychą, próżnością, często również natkniemy się na dość obrzydliwe sceny. Mimo wszystko jest ona dobrze nazwana powieścią feministyczną. Mężczyzna nie zrozumie dokładnie przekazu - co widać zresztą po mnie. Ja mam zupełnie inne zdanie niż zdecydowana większość czytelniczek.

Powieść tę warto przeczytać jednak bez względu na płeć. Nie należy do moich ulubionych książek, nie oceniam jej bardzo wysoko, ponieważ według mnie ma momenty niezwykle nudne czy niezrozumiałe, jednak ma ponadczasowy wydźwięk. Biorąc pod uwagę sytuację pseudokulturalną jaka jest obecnie na świecie można rzec, że jest ona wręcz poradnikiem w jaki sposób uniknąć załamania psychicznego żyjąc w tych czasach.

Łączna ocena: 6/10

7 komentarzy:

  1. Cóż, chcę sięgnąć po nią już od dawna. Mam nadzieję, że niebawem się uda. A co do "kobiecych wątków", to obserwując płeć piękną w literaturze i w życiu mam wrażenie, że nienawiść, pycha, a przede wszystkim zawiść, są w damskim świecie obecne o wiele bardziej niż w męskim. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam ją już jakiś czas temu, w okresie fascynacji "poetami wyklętymi" i miałam podobne odczucia. Ma bardzo mocne, dobre momenty, ale czasem kilka stron najchetniej wyrwałabym z tej książki. Mimo wszystko, ogół wrażeń był pozytywny. Musze do niej wrócic i przeczytac jeszcze raz...

    OdpowiedzUsuń
  3. To mnie teraz zaciekawiłeś tą pozycją.
    Do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Posiadam "Liryki najpiękniejsze" Sylvii. Czytałam również jej dzienniki - świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na samym początku chciałabym Ci bardzo podziękować, że podjąłeś się tego wyzwania i raz jeszcze zapoznałeś z lekturą, by napisać recenzję na moją prośbę :) W sumie mogłabym się tutaj zarumienić, ale może lepiej nie...
    Jako, że jestem zafascynowana poetami przeklętymi, Sylvia Plath już dawno mnie pociągała. Niestety jak do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z żadnym jej dziełem osobiście. Słyszałam natomiast wiele opinii na temat tego, że jej czytanie, wyprowadza czytelnika na depresyjne ścieżki, i mogłabym to w sumie uznać za główny powód, że jeszcze się z nią nie spotkałam, ale tych powodów może być wiele...
    Twoja opinia na temat tej książki trochę mnie zasmuca, ale jestem w stanie to wytłumaczyć tym, że po pierwsze, tak jak zresztą napisałeś, jesteś mężczyzną, a po drugie, że to nie był odpowiedni czas w Twoim życiu byś po taką literaturę sięgał. Po prostu myślę, że do takiej tematyki jaką nam prezentuje, szczególnie w "Szklanym kloszu" - który powszechnie jest uważany za jej powieść autobiograficzną i skądinąd napisany tuż przed śmiercią - trzeba odpowiednio podejść. Nie pomiędzy jednym zajęciem, a drugim, i z posiadaniem wewnętrznych dylematów egzystencjalnych. Bo to chyba jedna z tych książek które nie uderzają wprost, i jeżeli ktoś boryka się z emocjonalnymi rozterkami, odbierze ją zdecydowanie głębiej i wyraźniej.
    Nie pozostaje mi więc nic innego, jak dopaść tę książkę gdzieś w antykwariacie lub księgarni i posiąść na własność. A później czekać na odpowiedni nastrój i przeczytać.
    Mam jednak nadzieję, że tych wydźwięków feministycznych jest zdecydowanie mniej niż piszesz, a więcej refleksji nad przeżywaniem rzeczywistości przez nadwrażliwą młoda kobietę.
    Jeszcze raz dziękuję za napisanie recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się prośby spełniać w miarę możliwości. :) Fakt, jak napisałem na początku sięgnąłem tę książkę tak po prostu - o, książka, to przeczytam. Nie byłem w ogóle przygotowany na to co w niej znajdę, chociaż może z drugiej strony tak przeczytana książka lepiej zobrazuje jej wydźwięk.

      Niestety wydźwięki feministyczne aż parzą, odnosiłem wrażenie, że dla autorki mężczyzna = największe zło jakie istnieje. Faceci są przedstawiani w roli seksistowskich świń, które nie potrafią zrobić nic konstruktywnego, są niszą inteligencką i w ogóle ich rola się ogranicza do zarabiania pieniędzy w sposób nielegalny, zły i w ogóle. Kobiety za to powinny być paniami świata i to one winny pławić się w luksusie, wspaniałościach oraz stać się elitą całego świata. To mi się również bardzo nie spodobało, ponieważ sam jestem zdania, iż zarówno kobiety jak i mężczyźni mają swoje wady i zalety a jedno by bez drugiego długo nie pożyło. :)

      Usuń
  6. Czytałam i nie żałuję ;)

    OdpowiedzUsuń