sobota, 29 listopada 2014

Chwalpost - ciekawa zakładka lecząca pryszcze

Wbrew tytułowi nie będzie o zakładce, która naprawdę leczy pryszcze, jednak o zakładce, która została wypuszczona przez firmę farmaceutyczną. Mam tę zakładkę od kilku lat, praktycznie cały czas z niej korzystam. Przechodzi z książki do książki, a jednym odstępstwem od używania jej był "Cel snajpera" - do tej książki używałem maleńkiej broszurki wydawnictwa, do niej dołączonej.

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia czy w zamyśle miała być to zakładka. Wygląda jak zakładka, może być wykorzystana jako zakładka, więc traktuję ją jako zakładkę. :) Tak naprawdę nie zwracałem na nią większej uwagi od długiego czasu, aż do dzisiaj. W sumie wczoraj, ponieważ ten post jest publikowany w sobotę, jednak napisałem go wczoraj - w piątek. Stwierdziłem, że jest ona warta tego, abym się podzielił z Wami zarówno jej wyglądem, jak i cechą charakterystyczną, której już dawno nie widziałem w produktach reklamowych - wszystkie bowiem są robione na odwal się, byle jak najtaniej.

Przechodzimy do pierwszej cechy szczególnej zakładki, czyli tego, czego ona dotyczy. Jest reklamą, takim gadżetem reklamowym, kremu na pryszcze. :D


Jak widać podane są wskazania, podmiot odpowiedzialny i takie tam. Prawda, że przypomina zakładkę? Fajnie też współgra na tym zdjęciu z książkami "Fizyka przed egzaminem na akademie medyczne" oraz "Chemia przed egzaminem na akademie medyczne". :D Jednak to jest tylko rewers, a druga fajna cecha charakterystyczna tej zakładki jest na awersie. Najlepiej przedstawi ją krótki filmik:


Pamiętacie na pewno tego typu karty i zakładki, prawda? Teraz sobie wyobraźcie, że komuś się chciało stworzyć gadżet reklamowy, będący zakładką do książek, trójwymiarową, reklamującą krem na pryszcze! Dla mnie bomba! Poniżej trochę foci tej przecudnej, aczkolwiek już nieco sfatygowanej zakładki. Chociaż bardziej sfatygowana jest ta, która wetknięta jest w "Lód" Dukaja...




Nie pytajcie skąd ją mam, bo nie mam bladego pojęcia - zwyczajnie nie pamiętam. Traktuję ją, jakby była ze mną od zawsze. Być może zgarnąłem u jakiegoś lekarza jako brzdąc, może przywędrowała do mnie z jakąś książką lub od jakiegoś znajomego. Ważne, że jest i jest śmieszna. :P

7 komentarzy:

  1. Ja kiedyś sama sobie zakładki do książek robiłam :) przeważnie miałam na nich swoje uwielbienie - Linkin Park i Mike'a Shinodę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tektura, farby i do przodu czy jakiś inny sposób? :P

      Usuń
    2. Papier, mazaki, wycinka z gazet, klej. Potem taśmą całość obkleić, żeby była sztywna i "włala" :D

      Usuń
  2. Moje zakładki to przypadkowe płaskie rzeczy: bilety, kartki, gumka do włosów, tasiemka :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Takiej zakładki jeszcze nie miałam. Jest rzeczywiście śmieszna...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam tekst o zakładce. Gratuluję, jesteś pierwszą osobą, która mnie do tego zachęciła xD będzie mi się teraz śnić po nocach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwróć uwagę na to, że wbrew pozorom tego tekstu jak na art o zakładce jest całkiem sporo... :P Cóż, straciłaś jakieś 5 minut swojego życia. ^^

      Usuń