wtorek, 13 października 2015

Z ekranu pod pióro #8 - "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna"

Źródło: Filmweb
Tytuł: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna
Reżyseria: Chris Columbus
Premiera: 2010
Gatunek: fantasy, komedia, przygodowy

Telewizja Polsat uraczyła swoich widzów w dniu 9 października 2015 seansem dość głośnej ekranizacji (adaptacji?) książki Ricka Riordana - "Złodzieja pioruna". Film swego czasu bardzo głośny, na jego realizację wydano - bagatela! - sto milionów dolarów. Nie miałem wcześniej okazji go obejrzeć, a że akurat nadarzyła się okazja to z chęcią sięgnąłem po pilota. Seans za mną, minął szybko, bezboleśnie, chociaż nieco nudno. Cóż jednak poradzić - dobrze przynajmniej, że nie wydałem pieniędzy na kino w tym przypadku.

Percy Jackson to niezbyt radzący sobie w szkole dzieciak, żyjący w nie do końca idealnej rodzinie. Nie zna swojego taty, mieszka z matką i ojczymem, nie jest popularny. Wszystko się zmienia, gdy dowiaduje się kim naprawdę jest jego ojciec - samym Posejdonem, bogiem mórz i wszelkiej wody. Kiedy Hades porywa jego matkę, Percy wyrusza na wyprawę po piorun piorunów - najsilniejszą broń, jaką mogą władać bogowie. Okazuje się, że została ona skradziona Zeusowi, a sam Percy jest podejrzewany o jej zabranie.

Film naprawdę ma potencjał. Może temat oklepany, ale jednak można z niego jeszcze coś wykrzesać. Niestety reżyser nie stanął na wysokości zadania i w mojej opinii zrobił jedynie proste filmidło, które można sobie obejrzeć w rodzinnym gronie po sutym obiedzie. Koniecznie przysypiając wówczas, coby się sadełko lepiej zawiązało. Niby zły nie jest, źle się go nie ogląda, ale jest kompletnie przeciętny. Nie ma w sobie nic zaskakującego. Każdy, kto zna choćby podstawy greckiej mitologii domyśli się, co się za chwilę wydarzy i z kim lub czym przyjdzie walczyć głównym bohaterom. Zresztą bohaterowie to kolejna sprawa...

Źródło: Filmweb
Nie wiedzieć czemu Percy został przedstawiony jako lalusiowaty dzieciak z potencjałem na przyszłego lowelasa w rurkach. Wspaniale ulizana grzyweczka, która nie traci na swoim pięknie nawet po bliskim kontakcie z ogromnym jęzorem ognia, nienaganny ubiór i naoliwiona zbroja to jego główne atuty. I chyba jedyne. Jedno jest pewne - w trakcie całego filmu udowadnia, że rzeczywiście był dzieckiem mającym problemy z myśleniem. Takim najprostszym. Do tego był niedouczony, ale jakimś cudem wszystkie potrzebne dla fabuły umiejętności nabywał jak po pstryknięciu palcami. Pozwolę sobie przy okazji nie komentować naginanie akcji pod melodię fabuły, bo zabieg ten jest tak widoczny, że aż boli.

Mam jeszcze wiele zastrzeżeń, którymi się nie podzielę, gdyż mogą to czytać osoby, które jednak mają ochotę obejrzeć "Złodzieja Pioruna". Najwięcej bubli jest niestety w sprawach bezpośrednio związanych z fabułą lub po prostu bardzo charakterystycznych. Ten film ratuje chyba tylko ogólna tematyka, wśród której się obraca oraz efekty specjalne i nawet dobra scenografia i kostiumy (pomijając wychuchanie Percy'ego). Da się obejrzeć, człowiek może nie będzie kręcił nosem strasznie, ale na pewno nie jest to jakaś wybitna produkcja. Na pewno nie jest warta ani pieniędzy, które zostały na nią wydane, ani szumu.

Łączna ocena: 5/10

18 komentarzy:

  1. Na film trafiłam raz przypadkiem, już po przeczytaniu książki, ale obejrzałam tylko 20 minut. Strasznie wszystko zostało spłycone, i masz racje pozostała tylko tematyka. Film nie był bardzo zły, ale książka to jednak książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że słowo "adaptacja" jest używane w odniesieniu do tego filmu w pełni świadomie - dzięki temu można mieć nadzieję, że książka jest o niebo lepsza. :) Niestety sam film mnie nie porwał, chociaż pierwowzór papierowy ma dużo lepsze opinie.

      Usuń
  2. Z książką ma naprawdę mało wspólnego. Ja oglądałem go po przeczytaniu "Złodzieja" i byłem w szoku, że reżyser aż tak luźno podszedł do bohaterów i fabuły. Masakra. Również wymiękłem po 20-30 minutach i nie chce mieć więcej nic wspólnego z tym "filmidłem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innymi słowy książkę polecasz mam rozumieć? :P

      Usuń
  3. "Nie wiedzieć czemu Percy został przedstawiony jako lalusiowaty dzieciak z potencjałem na przyszłego lowelasa w rurkach. Wspaniale ulizana grzyweczka, która nie traci na swoim pięknie nawet po bliskim kontakcie z ogromnym jęzorem ognia, nienaganny ubiór i naoliwiona zbroja to jego główne atuty" <3
    Pisz felietony, błagam ;)
    Co do filmu, to raczej nie moje klimaty, ale po sutym obiedzie w niedzielę będzie jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, nie wiem czy to dobry pomysł, bo bywam dość radykalny w słowach. ^^ Niemniej jednak dzięki za miłe słowa. :)

      Usuń
  4. Ja na początku chciałabym się zapoznać z książką, ale przyznam się szczerze, że do filmu jakoś zbyt wybitnie mnie nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i dobrze, ja raczej kolejnych części nie planuję oglądać. :P Chyba, że trafi mi się gdzieś w tv, kiedy w niedzielę nie będę się mógł ruszyć z przejedzenia...

      Usuń
  5. Nie czytałam książek, ale kiedyś zdarzyło mi się widzieć film. Fakt, tylnej części ciała nie urywał. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delikatnie powiedziane. :D Można powiedzieć, że idealnie się właśnie nadawał na ochronę tylnej części ciała poprzez siedzenie na niej i odprężanie się patrząc kątem oka na film. :P

      Usuń
  6. Widziałam jedynie kawałek filmu, ale może kiedyś przekonam się żeby cały obejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja muszę się w końcu wziąć za serię (książkową) a później zobaczę.. zawsze najlepiej przetestować na własnej skórze.. Zawsze można wyłączyć, albo, cóż.. Rzucić książką xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku film ma również dobre oceny, dlatego rzeczywiście warto samemu sprawdzić - gorzej jak każdy wiesza psy na jakiejś produkcji... :P

      Usuń
  8. Póki co nie widziałam filmu, ani nie czytałam książek z tej serii. Na szczęście ciągnie mnie jedynie do wersji papierowej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, chociaż jak będzie obie gdzieś przy okazji leciał to też możesz sama sprawdzić. :)

      Usuń
  9. Hmm... może kiedyś skuszę się na film, choćby po to, żeby podpatrzeć Twoje uwagi ;]

    OdpowiedzUsuń