wtorek, 1 marca 2016

Podsumowanie luty 2016

Jak zapewne widzieliście sami, luty nie był dla mnie zbyt dobrym miesiącem pod względem czytelniczym czy ogólnie blogowym. Nie żeby ogólnie był zły, wręcz przeciwnie - mogę go uznać za naprawdę udany miesiąc pełen różnorakiej pracy, wyzwań oraz nauki. :) Zresztą, pomimo kiepskich statystyk czytelniczych, to fanpage bloga na Facebooku przekroczył już setkę fanów! Jakby nie patrzył to nie w kij dmuchał! Nie mogę więc jak widzicie napisać, że było źle. Ot, po prostu załamanie formy czytelniczej i odrobina zamieszania z obowiązkami. Zresztą, dla osób pracujących w równoważnym systemie pracy luty był dość katorżniczym miesiącem. Sporo godzin do wyrobienia, aby zaliczyć pełny etat, a dni jakoś tak mniej. :) No to wyszło, że głównie w pracy siedziałem... Ale co tam, czego się nauczyłem, to nikt mi nie odbierze!

Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Zresztą przez 3/4 stycznia człapałem sobie grzecznie na autobus podczas każdej wycieczki do pracy, a później miałem pół godziny czasu na czytanie (w jedną stronę, w obie daje to godzinę!). W lutym już normalnie samochodem jeździłem, więc automatycznie jakieś średnio 50 stron na każdy dzień pracy mniej zaliczałem. No ale cóż, mówi się trudno - jednak komfort jest nieporównywalny, nie muszę czekać i liczyć na to, że autobus przyjedzie na pewno, w 20 minut jestem maksymalnie na miejscu i mogę sobie jechać później do dowolnego sklepu, jeśli mam na to ochotę. :) Tak że tego...

Zgodnie z obietnicą kontynuuję podsumowania z wykorzystaniem infografik - oczywiście szablon jest cały czas ten sam, zmieniają się jedynie liczby. :) Aż tak kreatywny i pracowity nie jestem, aby za każdym razem coś nowego tworzyć. Zresztą nie mam dostępu do pełnych wersji tych programów, a na gimpa to ja za duży leszcz jestem. :) Przed przystąpieniem do głównego podsumowania zapytam Was jednak jeszcze o jedną rzecz...


Tak, tym ogłoszonym niedawno. Na razie coś mało zgłoszeń. :) A nagrody nie dość, że niespodzianki, to jeszcze nie jakieś podrzędne, możecie mi wierzyć. :)

A oto i pierwszy obrazek, przedstawiający bardzo słabe, ogólne statystyki:


Nie ma czego tutaj nawet komentować. Masakra i tyle - zwłaszcza te wykresy wyglądają mega biednie... Cudem udało się chyba utrzymać liczbę wyświetleń na przyzwoitym poziomie.


A tutaj już statystyki Google Analytics oraz liczba fanów w poszczególnych sieciach społecznościowych. Fanów przybyło, a jakże! Gorzej trochę jest ze statystykami dotyczącymi napływu czytelników oraz współczynnika odrzuceń - urosły nie te, które bym chciał, żeby urosły. Zmniejszył się również średni czas spędzony na stronie. Tutaj obawiam się, że żniwo zbiera mój "ulubiony" wpis, który się w wynikach Google uplasował gdzieś wysoko, a nie spełnia oczekiwań ludzi. :) To jest ten minus niekontrolowanego pozycjonowania Bloggera.

A oto przeogromna lista książek, które przeczytałem w lutym. Nie wiem czy będzie się Wam chciało czytać w całości tak długą listę. :)

1. "Dziedzictwo ognia" - S. J. Maas
2. "Lolita" - V. Nabokov

Tym razem zaskoczenie w klasyfikacji ogólnej postów - najchętniej czytanym postem w lutym 2016 było "Na ekranie Linkowanie #12", a zaraz po nim uplasował się kolejny odcinek! Szał! Wygląda na to, że naprawdę lubicie tę serię. :) Co w sumie w komentarzach konkursowych również podkreślacie. :) Cieszę się więc, że trafiłem w Wasze gusta! Ponownie najwięcej wejść z innych blogów wygenerował Łukasz z bloga "Świat fantasy" - serdeczne dzięki! :)

19 komentarzy:

  1. Ja tam lubię jeździć komunikacją, chociaż wiem że autkiem komfort dużo większy ;) Chyba przyzwyczaiłem się już do tego a jeśli wszystko dobrze pójdzie kolejne 4 lata do "pracy" będę tak dojeżdżał po skończeniu studiów ;)
    Ja myślę, że to nie ja tyle sam nabiłem Ci wejść co po prostu dużą popularnością cieszy się u mnie lista blogów, które odwiedzam - sam dzięki temu mam dużo wejść z innych blogów, więc coś jest na rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym razie to z Twojej witryny jest najwięcej wejść, chociaż masz w pełni rację, bo to chodzi o przekierowania a nie Twoje prywatne wejścia. :P

      Usuń
  2. Nie jest ważne ile czytamy, tylko, że w ogóle czytamy.
    Pozdrawiam i zapraszam od dzisiaj do nowego miejsca - http://monweg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że (chyba) nie można wyeksportować na tak bloga z onetu, żeby blogger czy wordpress to zrozumiał. :P W każdym razie będzie na pewno łatwiej obserwować!

      Usuń
  3. Łukasz ma ustawionego bloga jako stronę startową, dlatego ma najwięcej wejść. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Każda przeczytana książka zawsze cieszy i powinniśmy się tego trzymać - jakby nie patrzeć i tak "nadrabiamy" już wyniki statystycznego Polaka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to prawda, nawet jeśli jest to jedna sztuka na miesiąc. :P

      Usuń
  5. Gratuluję wyniku, mimo iż zadowolony z niego nie jesteś. :) Rzeczywiście, dojazdy samochodem to większy komfort, niż autobusem, ale jak sam stwierdziłeś, przez to książki ucierpiały. Może audiobooki byłyby wyjściem? :) "Lolita", którą się męczy, a nie pochłania, mogła zaważyć na braku czas na inne lektury.
    W każdym razie, powodzenia w marcu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na audiobooki znowu jest za mało czasu, a muzyka w aucie mi tylko plumka, to jest dobre jak się jest pasażerem. :P Ja się staram skupiać na wszystkim wokół siebie oraz odgłosach zarówno auta, jak i poza autem. Jazda po miejskiej dżungli wymaga jednak uwagi skupionej na wszystkim oprócz tego co plumka w głośnikach. :D

      No niestety "Lolita" trochę mi zajęła, ale nie żałuję! :D

      Usuń
  6. Ja nawet nie sprawdzam bo strach się bać, lepiej czerpać przyjemność z blogowania:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam za te wykresy. Ja czytelniczo w roku 2016 rozkwitłam (dzięki komunikacji miejskiej czytam 20 książek miesięcznie). Twoje cykle są świetne. Z chęcią polubiłabym Twój fanpage na fb, ale nie mam fb ;(. Życzę dalszych sukcesów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykresy same się robią. :D Ja tylko podaję im labela i wartości, narzędzie samo generuje. :P Łooo tak szybko czytasz czy aż tak dużo podróżujesz?

      Nie każdy ma FB, a ja jestem i na G+ i po prostu na Bloggerze. :P

      Usuń
    2. znajomi mówią, że podobno czytam ekstremalnie szybko. W moim pokoju w rodzinnym domu ludzie czują się jak w bibliotece, mimo, że masę książek oddałam już do biblioteki. Jestem wybrykiem natury- nie lubię wersji papierowych, wole elektroniczne w mobi. Jestem też małym dewiantem, jeżeli chodzi o czytanie serii- muszę mieć egzemplarz max dzień po premierze, a moje ukochane ściągam po angielsku. I mam zawsze problem, że nie mam co czytać ;). Co do podróżowania- jest w fazie hibernacji, ale w tym miesiącu opuszczam Polskę, mam nadzieję, że na zawsze

      Usuń
    3. Na własne oczy widziałem tylko jednego człowieka, któremu przeczytanie jednej strony zajmowało jakieś pięć sekund, a ostatnio się okazało, że chyba znam drugą taką osobę, tylko nie widziałem jeszcze. :P Być może jesteś trzecia! A każdy woli co innego, wcale nie jest aż tak mało osób, które preferują e-booki, więc w sumie wchodzisz w statystykę. :)

      To pozostaje mi życzyć powodzenia, aby plany wypaliły!

      Usuń