niedziela, 15 maja 2016

"Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza" - Robert M. Wegner

"Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza" - Robert M. Wegner
Źródło: Lubimyczytac
Autor: Robert M. Wegner
Tytuł: Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Wydawnictwo: Powergraph
Stron: 677
Data wydania: 7 marca 2012


To już trzeci tom wspaniałego cyklu Roberta M. Wegnera, w którym śledzimy losy Imperium Meekhańskiego - fikcyjnego państwa położonego gdzieś w fikcyjnym uniwersum. Poprzednie dwie części, będące zbiorami opowiadań, przeczytałem zachłannie i szybko. Byłem niesamowicie ciekawy, w jaki sposób wszystkie wątki zostaną ze sobą splecione - od samego początku było wiadomo, że opowiadania są ze sobą w jakiś sposób powiązane. "Niebo ze stali" pokazuje nam o wiele więcej wydarzeń oraz wcale nie jest głównym rozwinięciem. Odnoszę wrażenie, że to wciąż dopiero początek, a mam ogromną ochotę na kolejne części.

Wozacy dotarli do obiecanego przez Imperium przejścia. Szósta Kompania Górskiej Straży również osiągnęła swój cel. Drogi wszystkich osób krzyżują się, a czaardan Laskolnyka również bierze udział w niezwykłych wydarzeniach. Nikt jednak nie spodziewa się tego, co stanie się pod niebem ze stali. Nikt nie ma pojęcia ile krwi zostanie przelanej oraz kto pociąga za wszystkie sznurki. Przede wszystkim jednak nikt nie wie, czy dożyje dnia następnego.

Trzeci tom "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" jest jednocześnie pierwszym, w którym autor porzucił dotychczasową formę i przeszedł na powieść pełną gębą. Powoli również łączy wszystkie dotychczas poruszone wątki, tworząc z tego wszystkiego jedną, wielką historię, która sugeruje uczestnictwo w przeogromnym spisku (lub innej rzeczy, której nazwa będzie lepiej pasowała). Nie ma już podziału na dwie połowy książki i historie prowadzone z dwóch różnych stron świata - wątki się przeplatają, jednak już w bardziej klasyczny dla powieści sposób. Z początku wydaje się, że bohaterowie oddalają się coraz bardziej od momentu, w którym ich losy się złączą, jednak cały czas gdzieś na granicy świadomości jakiś głos szepcze "to jest zbyt mądre, żebyś to ogarnął, nie ogarniaj tylko czytaj". Jak się okazuje - głos ma rację.

Fantastyczne opisy, wspaniały pomysł na fabułę, doskonałe wykonanie - oklepane słowa, ale jakże idealnie pasujące go "Nieba ze stali". Dużo łatwiej jest chyba napisać opinię krytyczną, niż pochlebną - wady można wyliczać i opisywać godzinami. Z zaletami jest gorzej, gdyż jednak słowa się bardzo szybko kończą. Może więc w przypadku plusów pozostanę dokładnie na tych pierwszych słowach tego akapitu. Będzie krótko, zwięźle i na temat.

"Po wejściu do stajni zrozumiała, że śmierć ma też własny kształt, zaklęty w rozdartym brzuchu, jelitach rozwłóczonych po ziemi, płatach skóry ściągniętych z boków i zwisających niczym parodia skrzydeł. I że koński trup może stać na nogach, podwiżzany rzemieniami przewleczonymi przez kręgosłup do sufitu. I jakie to robi wrażenie, jeśli zostanie przy okazji dokładnie oświetlony kilkoma oliwnymi lampkami."

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden niewielki, taki tyci tyci minusik. Niestety okazało się, że Robert M. Wegner nie do końca idealnie opisuje bitwy. W przypadku mniejszych starć z poprzednich tomów nie można się było do niczego przyczepić - w przypadku większych jednak wkrada się nieco chaosu i czasem trzeba się chwilę zastanowić, żeby wyobrazić sobie opisane wrażenia. Oczywiście może to być tylko moje subiektywne odczucie, a inne osoby mogą w ogóle nie zauważyć żadnych problemów - bez tych "zarzutów" jednak "Niebo ze stali" mogłoby się okazać zbyt idealne. :) Sama skala, z jaką mamy do czynienia w tym tomie jest jednak na tyle ogromna, że naprawdę trudno byłoby - w mojej opinii - stworzyć opisy bez skazy. Autor zrobił i tak kawał dobrej roboty. Niedociągnięcia były, ale można je w pełni wybaczyć, zwłaszcza że nie wpływały na ogólny odbiór dzieła.

Rzecz jasna w trzecim tomie czytelnik może poznać jeszcze więcej historii całego uniwersum oraz jeszcze więcej szczegółów dotyczących metafizyki oraz świata magii. Z każdą kolejną stroną całego cyklu coraz bardziej się zastanawiam który ze światów jest bardziej rozbudowany - czy świat przedstawiony, całe Imperium Meekhańskie wraz z ościennymi państewkami, czy też świat magii. Można odnieść wrażenie, że w obu przypadkach autor myślał z pół życia nad tym, w jaki sposób zbudować jeden oraz drugi. Pod uwagę wzięte zostały nie tylko tak prozaiczne aspekty jak szkoły magii, sposoby jej użytkowania, ale również całe wymiary, przejścia między nimi, położenie i wpływ na ludzi. Po prostu kosmos jednym słowem.

Jeśli ktoś jeszcze nie przeczytał poprzednich tomów - niech najlepiej nadrobi jak najszybciej, bo "Niebo ze stali" czeka na swoją kolej. Ja osobiście niebawem zabieram się za czwarty tom i z niecierpliwością czekał będę na kolejne książki. Mam nadzieję, że poziom będzie utrzymany, a nawet jeśli spadnie, to i tak wciąż będą to świetne książki, warte przeczytania. Oby więcej takich autorów i takich powieści. Szkoda tylko, że nie są doceniani za granicą i prawa do tłumaczenia nie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.

Łączna ocena: 9/10


Książka bierze udział w wyzwaniach:

0 komentarze:

Prześlij komentarz